603. EQUILIBRA ALOESOWA

Jak już pewnie wiecie namiętnie testuję kosmetyki marki Equilibra. Zakochałam się totalnie w aloesowej linii, więc dzisiaj znów będziecie mogli przeczytać recenzję o moich kolejnych odkryciach. Jestem ciekawa, czy pielęgnacja twarzy z tymi kosmetykami sprawiłaby Wam tyle przyjemności co mnie. Zaraz wszystko opowiem, bo jeden z tych kosmetyków totalnie mnie zaskoczył, chociaż na początku wydawał się całkiem niepozorny. Jesteście gotowi?



Aloesowy oczyszczający żel micelarny
Pojemność: 200 ml
Cena: 17.59

Na pierwszy ogień idzie żel, który zaskoczył mnie od pierwszego użycia. Pewnie słowo "żel" kojarzy się Wam z czymś gęstym - mnie zresztą też. Ten bardziej przypomina wodę, ponieważ jest bardzo lejący, zupełnie inny niż pozostałe kosmetyki o takiej nazwie. Niemniej jednak ochoczo zabrałam się do testów! I nie żałuję. Doskonale radzi sobie z pozostałościami makijażu i innymi zanieczyszczeniami, które przez cały dzień zbierają się na naszej twarzy. Kolistymi ruchami masowałam nim twarz, a następnie zmywałam letnią wodą. Uczucie było bardzo przyjemne. Nie pieni się mocno, ale naprawdę jestem zadowolona z jego działania. Skóra jest świeża, czysta, ale nie ściągnięta. Doskonale nawilża, a także świetnie wpływa na redukcję powstającego sebum. Stosowanie go przed snem sprawiło mi dużo przyjemności. Po ponad miesiącu stosowania okazuje się, że skóra może być miękka, delikatna i zachowuje równowagę. Standardowo w przypadku kosmetyków Equilibra nie zawiera parabenów, SLS, silikonu, a także barwników i alergenów. Jeśli tylko będziecie mieli okazję to wypróbujcie go, a gwarantuję, że będziecie zadowolone.


Aloesowe przeciwstarzeniowe serum do twarzy 
Pojemność: 30 ml
Cena: 36

Tak jak żel wydaje mi się niezbędnym elementem codziennej pielęgnacji, tak zawsze serum uważałam za coś, czego nie muszę używać. A tu niespodzianka, bo bardzo polubiłam taki rodzaj kosmetyków. Przede wszystkim w składzie posiada kwas hialuronowy, który sprawia, że my, kobiety, dłużej wyglądamy pięknie i młodo. Cóż - taki urok dobrych kosmetyków. Skoro więc zaprzyjaźniłam się z serum to opowiem Wam trochę o jego właściwościach. Najważniejsze jest to, że nie jest tłuste, a więc nie czuję się, jakbym miała tonę lepkiego kremu na twarzy. Niesamowicie szybko się wchłania - albo to ja miałam bardzo suchą skórę.  Co więcej po zużyciu prawie całej buteleczki widoczne jest rozświetlenie, a także znaczna poprawa kondycji skóry. Rano używam go na rozbudzenie - po umyciu twarzy nakładam na dłonie i delikatnie masuję twarz. To całkiem przyjemna chwila relaksu tylko dla mnie. Wiecie, że to serum można używać także jako bazy pod makijaż? Już od dawna nie kupuję żadnej bazy, ponieważ wykorzystuję różnego rodzaju kremy, a w tym przypadku właśnie serum! Czujecie potrzebę aksamitnej skóry? To doskonale, bo znalazłam dla Was przyjemne rozwiązanie!


Aloesowy krem do twarzy
Pojemność:  50 ml
Cena: 40 

Rano serum, a wieczorem czas na krem. Lubię kłaść się do łóżka po małym rytuale pielęgnacyjnym. Krem jest ostatnim elementem, który wieńczy cały ten proces. Mam dopiero 25 lat, ale prawda jest taka, że pierwsze oznaki starzenia (jak to przerażająco brzmi!) są dla mnie coraz bardziej widoczne. Wiem, pewnie niejedna z Was złapie się teraz za głowę, co też ja wygaduję, ale przecież doskonale wiecie co widzi w lustrze każda kobieta. Dlatego już w tym wieku chcę dbać o to, żeby w przyszłości być nadal piękna i młoda! Krem ma delikatną i przyjemną konsystencję. Nie lepi się, co dla mnie jest główną zaletą. Pięknie wygładza skórę - aż chce się ją dotykać. Rano nie ma po nim żadnego śladu, ale budzę się wypoczęta i bez worków pod oczami. Poza tym zawarty w nim olejek z konopii chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi, a aloes łagodzi wszystkie podrażnienia. To naprawdę świetny produkt dla każdej z nas. Stosowany z kosmetykami powyżej daje świetny efekt przyjemnej, delikatnej i gładkiej skóry!