592. KOSMETYKI SYNCHROLINE

Jakiś czas temu recenzowałam dla Was kosmetyki marki Synchroline. Jeśli jesteście ciekawi co napiałam, albo jeszcze nie widzieliście wpisu to zapraszam pod TEN link. Tych, którzy czekają na kolejne nowości na pewno ucieszę - dziś przygotowałam kilka słów na temat kolejnych produktów tej marki. Był produkt, którego nie byłam pewna i stresowałam się jego działaniem. Był też produkt, który wydawał mi się zupełnie niepotrzebny, a okazało się, że stał się niezwykle przydatny. Mam nadzieję, że jesteście gotowi na kilka słów ode mnie! W końcu każda kobieta lubi poczytać trochę o kosmetykach, prawda?




Na pierwszy ogień pójdzie zestaw do pielęgnacji twarzy, który możecie obejrzeć powyżej.

Lipoacid - krem intensywny do twarzy i szyi przeciwko wolnym rodnikom
To doskonała propozycja dla wszystkich tych, którzy lubią kremy na noc. Przede wszystkim wyróżnia się na tle innych propozycji tym, że posiada silne właściwości antyoksydacyjne. Dzięki niemu skóra w nocy się regeneruje, dostaje zastrzyk energii, a rano wygląda promiennie. Wpływa na nawilżenie i zmiękczenie skóry. Podoba mi się w nim to, że reguluje produkcję sebum, a tym samym po przebudzeniu nie jestem tłusta i nieświeża na twarzy. Zawsze miałam też problem z nierównym kolorytem cery, który chętnie ukrywałam pod makijażem. Przecież gdy damy sporą dawkę podkładu to nic nie widać. Niestety lato zbliża się wielkimi krokami, a ciężki make-up nie jest w modzie! Potrzebowałam więc takiego produktu, który sprawi, że skóra odzyska jednolitą barwę, bez widocznych worków pod oczami. Kolejnym plusem jest poprawienie oznak starzenia się lub zbyt mocnej mimiki, a więc spłycenie zmarszczek. Ma przyjemną i lekką konsystencję, nie pozostawia tłustego filmu na skórze i na pewno będziecie go stosować z przyjemnością. Właśnie poszukiwałam kremu, który można stosować na noc bez zmartwień, że rano obudzimy się w jeszcze gorszym stanie niż się kładliśmy. 


Aknicare - żel oczyszczający
Jedną z moich ulubionych czynności podczas codziennej pielęgnacji jest mycie twarzy różnego rodzaju żelami. Lubię to robić, bo później skóra jest taka napięta i miła w dotyku i przede wszystkim czysta. Żel ten przeznaczony jest dla skóry trądzikowej i tłustej, a więc doskonale sprawdził się u mnie. Stosowanie jest niezwykle proste i szybkie - zwilżoną skórę masujemy żelem, pozostawiamy na 30 sekund, by uzyskać odpowiedni efekt, a następnie usuwamy wacikiem, albo zmywamy wodą. Ja zazwyczaj wybieram tę drugą opcję. Odpowiada mi w nim to, że posiada właściwości seboregulujące i zwalczające niedoskonałości. Wszystko po to, byśmy zawsze wyglądały szałowo! Jego łagodna baza myjąca sprawia, że produkt nie pieni się. To dla mnie absolutna nowość, bo w większości przypadków żele zawsze się pienią. Mimo tego będziecie doskonale wiedziały, kiedy Wasza skóra będzie oczyszczona. Stosowanie go jest naprawdę miłe i przyjemne zarówno rano, zaraz po przebudzeniu, jak i wieczorem, kiedy kładziemy się spać. Chętnie kupię kolejne opakowanie tego produktu, bo jest naprawdę cudny!


Aknicare Sun SPF 30+
I przyznaję się, to jest ten produkt, który wydał mi się na początku niepotrzebny. W końcu nie zajmuję się pielęgnacją skóry na tyle, by stosować kremy z filtrami. Lata jeszcze nie ma, więc przed czym tu się chronić? Tym bardziej, że po takich kremach zazwyczaj wydawało mi się, że moja twarz jeszcze bardziej się świeci. To jedno z przyjemniejszych zaskoczeń kosmetycznych, jakie ostatnio znalazło się w mojej szafce z łazience. Stosowałam go każdego dnia rano, jako bazę pod makijaż z podkładem mineralnym. Okazuje się, że świetnie chroni skórę przed promieniowaniem UVA i UVB oraz jest przeznaczony do cery tłustej i trądzikowej. Ma lekką formułę, doskonale się wchłania i tworzy świetną barierę, byśmy już nie musiały się martwić o zły wpływ czynników zewnętrznych na naszą skórę. Kondycja mojej cery była widocznie lepsza, ponieważ ten produkt sprawia, że podskórne grudki i krosty to już prawdziwa przeszłość. Lubicie wysoką jakość? To na pewno kosmetyk dla Was. Nie jesteście przekonani, że taki krem jest Wam potrzebny? Ja też nie byłam, ale po regularnym stosowaniu na pewno zobaczycie ogromną różnicę. Pozwólcie Waszej twarzy wyglądać zjawiskowo każdego dnia!


Synchrourea 15 z 15% zawartością mocznika
Pamiętacie jak na początku wpisu napisałam, że był produkt, którego bałam się używać? To właśnie Synchrourea, czyli balsam do ciała, który bardzo silnie nawilża i zmiękcza skórę. Słowa "bardzo silnie" wniknęły mi głęboko do głowy i kilka razy rezygnowałam z rozpoczęcia takiej domowej kuracji. Okazało się, że niepotrzebnie. Za namową Pani Olgi, rozpoczęłam stosowanie tego produktu na noc, na umytą i nie do końca wytartą, lekko wilgotną skórę. Podobno mocznik lepiej wtedy działa. I faktycznie - już po pierwszym zastosowaniu widziałam znaczną poprawę, szczególnie na nogach. Skóra była nawilżona tak, że zniknęły wszelkiego rodzaju suche miejsca na kolanach, ciało pięknie błyszczało, a po przetarciu dłonią nie było słychać "szurania" wysuszonej skóry. Prawda jest taka, że jestem pod wielkim wrażeniem. Produkt ten możecie stosować wtedy, gdy macie nadmierną suchość, AZS, łuszczycę, objawy rybiej łuski i w przypadku rogowacenia okołomieszkowego (z tym ostatnim radzi sobie doskonale). Ale wiecie jak to jest - o kilku rzeczach nie możemy zapominać. Nie powinniśmy stosować go na zranioną skórę, ani też po depilacji, bo chyba nikt nie chce czuć pieczenia i innych, nieprzyjemnych objawów. I tak, uważam ten produkt za największych hit opisywanych tutaj dzisiaj kosmetyków. Wiecie za co jeszcze go lubię? Za to, że ma przyjemną konsystencję, brak zapachu, efekt utrzymuje się tak naprawdę do kolejnego zastosowania następnego dnia i nie pozostawia lepkiej warstwy, dzięki czemu mogę od razu położyć się do łóżka!


Mam nadzieję, że moje recenzje będą pomocne i chętnie sięgniecie po produkty tej marki. Ja z pewnością jeszcze niejednokrotnie wypróbuję ich nowości i podzielę się z Wami opinią.