Cześć! Witam Was w pierwszym dniu 2021 roku! Pewnie wielu z Was poczuło ulgę, kiedy ten dziwny i nieprzewidywalny 2020 się skończył. Mnie jednak przychodzą do głowy pytania - jaki będzie ten nowy rok? Lepszy, gorszy, taki sam? Nie znajduję odpowiedzi. Mam jednak sporo planów, czeka mnie wiele zmian, chcę też czegoś nowego, innego. Czy się uda? Czas pokaże!
Postanowienia noworoczne wpisuję na pierwszej kartce mojego kalendarza. Będą mi przypominać o tym, że trzeba znajdować motywację każdego dnia. Nie stawiam sobie celów niemożliwych do realizacji, a jedynie takie, które są w zasięgu ręki. Oczywiście tę rękę trzeba najpierw wyciagnąć i to z tym zazwyczaj jest najwięcej problemów. Cały czas uczę się jednak słuchać siebie, swojego ciała, serduszka i głowy.
Pierwszego dnia 2021 roku otworzyłam oko o 7:01, bo tak zadzwonił mój nieznośny budzik. Głowa mi pulsowała, a za oknem widać było oszroniony dach. Opadłam spowrotem na poduszkę. Mniej więcej dwie godziny później wtuliłam się w ramiona mężczyzny, który od pewnego czasu jest moją największą motywacją. Pomyślałam o tym, jakie mam szczęście. Każdego dnia mogę się uśmiechać, jeść, spacerować, oddychać. Mogę być sobą, albo kimś zupełnie innym. Mogę biegać, skakać, krzyczeć, śmiać się i płakać. Mam wszystko, czego potrzebuję na wyciągnięcie ręki. Na popołudniowym spacerze, idąc ramię w ramię z moim przyjacielem pomyślałam, że czas wyciągnąć rękę po marzenia. Dotychczas myślałam, że nie mam żadnych marzeń. Teraz mam ich tak dużo, że ten rok może ich wszystkich nie pomieścić. Chociaż... dam mu szansę. Każde "nowe" zasługuje na szansę.
Życzę Wam zdrowia, bo bez tego nie ma niczego. Szczęścia, bo po prostu się przydaje. Miłości, bo każdy z nas na nią zasługuje. I odrobiny pokory, żeby przyjąć to, co otrzymacie.